Na pierwszy rzut oka zdawałoby się, że te elementy, które przez potok życia wyrzucone zostały, że tak rzekę, poza nawias regularnych stosunków społecznych, nie są zdolne do wytwarzania kultury wiążącej się w całość jednocześnie oryginalną i organiczną. Mówimy wprawdzie niekiedy o „kulturze“ włóczęgów, o swoistej kulturze środowisk przestępczych, o oryginalnej twórczości wykolejeńców. Gdy się jednak „twórczości“ tej przyjrzymy bliżej, spostrzegamy, że mamy do czynienia najwyżej z przetwarzaniem, częściej z odnawianiem form i treści dawno minionych oraz z odwracaniem współczesnych. Z honorem złodziejskim, ze sprawiedliwością zbójecką rzecz ma się podobnie jak z kultami magicznymi: są one odwróceniem honoru i sprawiedliwości regularnego społeczeństwa, zupełnie tak samo, jak rozpowszechniony w wiekach średnich satanizm był odwróceniem i karykaturą prawowiernego kultu boskiego. Niedawne procesy ukazały nam w sposób bardzo plastyczny, jak to szajka przestępcza zdzierała z kupców okupy utrzymując ich w postrachu swoimi dintojrami, pod pozorem utrzymywania porządku na targu i obrony słabych przed przemocą i samowolą. Karol Moor, zbój, mściciel uciśnionych, wyrównywający krzywdy społeczne i zwiastujący nowy porządek – to postać powstała w wyobraźni wielkiego Schillera. W życiu spotyka się nie jego, ale najwyżej Al Capone[1J]. A w tych nawet dziedzinach, gdzie naprawdę twórcami okazują się czasem wykolejeńcy – tzw. „wyrzutki społeczeństwa“ – np. w dziedzinie poezji i sztuki, mamy przeważnie do czynienia z krytyką, z przeciwstawieniem, z utworami, których dynamizm działa w kierunku rozsadzania zespolonej organicznie ze społeczeństwem kultury na rzecz anarchii duchowej. Nie znaczy to oczywiście, by ogólnemu postępowi ta krytyka nieubłagana i ten indywidualistyczny, anarchiczny egotyzm miały zawsze wyjść na złe. Dość wspomnieć poezje późno-średniowiecznych tzw. „wagan- tów“, bezlitośnie szydzące ze wszystkiego, co święte było dla średniowiecza, albo poezję wielkiego Villona, paryskiego poety, magistra uniwersytetu, raj- fura i rzezimieszka w jednej osobie. Również częściowo, jako „czarna“ – wyklętej, częściowo – jako „bia’a“, tzn. niezłośliwa, tolerowanej – zawsze jednak na marginesie religii rozwijającej się magii świat zawdzięcza początki nauki doświadczalnej i sprawności technicznych. Niemniej magia działa zwykle rozkładowo na religię i w ogóle na spoistość żyjącej wspólną kulturą zbiorowości ludzkiej. Pojawia się i pojawiała jako religii panującej odwrócenie: w stosunku do całokształtu kultury była zawsze w służbie egotyzmu, prywaty, warcholstwa, w najlepszym wypadku służyła celom pozaspołecznym, była „sztuką dla sztuki“. Oddała ludzkości usługi wielkie, ale niezamierzone.
Read More